PL EN

Polska Izba Książki ul. Oleandrów 8 00-629 Warszawa

Komunikaty PIK

Rząd w roli wydawcy to powolny kres wolnego rynku w Polsce?

- Chociaż bezpośrednim powodem podjęcia uchwały jest sytuacja na rynku podręczników, chcemy zwrócić uwagę na znacznie szerszy problem. Coraz częściej ze strony rządu pojawiają się działania, poprzez które pod szczytnymi hasłami odpowiedzi na społeczne potrzeby, zmierza się prostą drogą do nacjonalizacji całych gałęzi rynku wydawniczego. Trzeba powiedzieć wprost: rząd w roli wydawcy to powolna agonia wolnego rynku książki w Polsce – książki dobrej, profesjonalnie wydawanej. To brak konkurencji i brak impulsu do rozwoju. Dla rynku książki przyniesie to katastrofalne skutki – wyjaśnia Włodzimierz Albin, prezes Polskiej Izby Książki. Rynek książki w Polsce potrzebuje pomocy i regulacji prawnych podobnych do funkcjonujących w innych krajach Unii Europejskiej, a nie zastępowania profesjonalnych wydawców przez aparat rządowy.

Prezes PIK podkreśla, że pomysł rządowego elementarza to tylko jedna z wielu podejmowanych w ostatnich latach prób ingerowania przez rząd w zasady wolnego rynku, przeciwko której protestowało środowisko wydawnicze. – Warto przypomnieć ubiegłoroczny projekt tzw. ustawy o otwartych zasobach, który zakładał, że wszystkie dzieła, nie tylko książki, które w 50 proc. dofinansowało państwo przechodzą do domeny publicznej. Nazwaliśmy to „wywłaszczeniem za pół ceny”. Na szczęście pomysł upadł, nie tylko dlatego, że dostrzeżono jego absurdalność, ale dlatego, że sprzeciwiły mu się znane nazwiska świata kultury i sztuki – mówi Włodzimierz Albin.   – Nie godzimy się na zawłaszczanie rynku przez państwo. Przez dziesięciolecia przekonywaliśmy się do czego prowadzi państwowy monopol – dodaje.

Środowisko wydawnicze nie zgadza się z ideą, według której upaństwowienie jest skutecznym sposobem rozwiązywanie społecznych problemów. - Czy wszyscy uczniowie zaczęliby czytać lektury jeśli drukowałoby je państwo? Czy rządowe podręczniki zlikwidują największe problemy finansowe polskich rodzin? Oczywiście, że nie, ale taką wizję próbuje się prezentować społeczeństwu. Według tej absurdalnej wizji rynek wydawniczy to największa bariera w rozwoju polskiej kultury i edukacji – mówi Włodzimierz Albin. W świetle bardzo niskich wskaźników czytelnictwa w Polsce rolą rządu powinno być przede wszystkim zachęcanie do korzystania z książek i wspieranie w tym zadaniu branży wydawniczej. Z kolei w obszarze edukacji, znacznie korzystniejszym rozwiązaniem niż wydawanie rządowego podręcznika byłoby po prostu efektywne dofinansowanie rodzin na zakup podręczników oraz szerokie udostępnienie np. w formie cyfrowej zasobów pozostających w domenie publicznej: muzeów, archiwów itd.

Polska Izba Książki zwraca również uwagę na inną niebezpieczną tendencję towarzyszącą próbom nacjonalizacji rynku wydawniczego, jaką jest kwestionowanie znaczenia praw autorskich. Coraz częściej w publicznej debacie pojawia się pytanie: „skoro państwo może wszystko udostępnić za darmo, po co nam prawa autorskie?” – Zgadzamy się, że rozwój nowoczesnych technologii informacyjno-komunikacyjnych wymaga refleksji nad prawem autorskim. Ale świat nie składa się tylko z takich twórców, których finansowe warunki i chęci pozwalają tworzyć za darmo. Twórca ma niezbywalne prawo do wynagrodzenia, jeśli tego chce. Deprecjonując znaczenie praw autorskich doprowadzimy do sytuacji, kiedy nie będzie już kogo ani czego kopiować – uważa Włodzimierz Albin.

Powiązane komunikaty

Więcej komunikatów

Strefa członków PIK

Pełny dostęp do treści serwisu dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.

Zaloguj się

Przystąp do PIK

By stać się członkiem PIK, wystarczy wypełnić deklarację członkowską. Lorem ipsum dolor sit amet enim.

Dowiedz się więcej