Jerzy Kornowicz: Igorowi Ostrowskiemu i Alkowi Tarkowskiemu - ad vocem
Igorowi Ostrowskiemu i Alkowi Tarkowskiemu - ad vocem
W nawiązaniu do informacji Centrum Cyfrowego o pierwszej rozprawie z powództwa Igora Ostrowskiego i Alka Tarkowskiego przeciwko Maciejowi Strzemboszowi i Krajowej Izbie Producentów Audiowizualnych, a także komentarza do tej rozprawy autorstwa Panów Powodów udostępnionego na stronie Centrum Cyfrowego pod linkiem http://centrumcyfrowe.pl/po-pierwszej-rozparwie-o-pomowienie-zalozycieli-centrum-przez-macieja-strzembosza/, pragnę wyrazić pogląd, że komentarz Panów Powodów, tak jak duża część ich działań na rzecz fałszywie rozumianego otwarcia zasobów internetowych, nakierowany jest nie tylko na informację i wyrażenie opinii, ale stanowi też działanie socjotechniczne wybiórczo traktujące fakty - po to, aby sformułować dla obu Panów wygodne, a niesłuszne według mojego przekonania tezy.
Sposób zapewnienia darmowego dostępu forsowany przez Centrum Cyfrowe ignoruje koszta kultury, ostatecznie przerzucając je na jej wytwórców - autorów i wydawców. Postulat działań otwartościowych abstrahujący od realiów - jakkolwiek miło na pierwszy rzut oka wyglądający - należy traktować w najlepszym razie jako utopię szkodliwą w skutkach i najzupełniej nieskuteczną w realizacji zakładanych celów. Panów Ostrowskiego i Tarkowskiego porównanie postawy Macieja Strzembosza z praktykami Trybuny Ludu i ustrojem przymusowego kolektywizmu jest dożo bardziej adekwatne w stosunku do postawy ich własnej – z anachroniczną idealizacją roli państwa w kulturze, z upaństwowieniem kultury zamiast jej uspołecznieniem. Panów młodość nie w pełni ich usprawiedliwia. Takie porównanie jest zresztą dużo bardziej obraźliwe, niż te sformułowania, o które Panowie się sądzą.
Warto wiedzieć, że sukces powstania Programu Rozwoju Czytelnictwa z jego mechanizmem zakupu praw ( a nie wykupu – mała zmiana, a znacząca), którego autorem czuje się p. Alek Tarkowski w pierwszym rzędzie wynika z aktywności ruchu Obywateli Kultury, którego jednym z głównych twórców i strategów był ... adwersarz sądowy p. Tarkowskiego – p. Maciej Strzembosz. Dodam, że niżej podpisany też brał i bierze nadal aktywny udział w działaniach Obywateli Kultury zabiegając obecnie o konieczny dla polskiego audytorium kultury program udostępnienia zasobów nagraniowych – Program Słuchania Muzyki. Również pierwszy duży program dotyczący dostępu do współczesnej twórczości muzycznej uruchomiony przez MKiDN we współpracy z Obywatelami Kultury jest w istotnej części autorstwa niżej podpisanego. Zwracam uwagę, że zasadą w Programie Rozwoju Czytelnictwa jest opłacenie autorów i wydawców książek, co było postulatem kręgów twórczych, w tym Związku Kompozytorów Polskich w pamiętnej dyskusji sprzed roku, co sam p. Tarkowski w jednej z niegdysiejszych wypowiedzi dla Edwina Bendyka z tygodnika Polityka zechciał życzliwie zauważyć. Robimy więc swoje krok po kroku.
Kreatywna Polska i inne pragmatyczne kręgi (chętnie powitamy wśród nich Centrum Cyfrowe) zajmują się realnym udostępnieniem zasobów cyfrowych a nie pseudo-rewolucją, która te zasoby niechybnie roztrwoniłaby, nabijając kasę internetowym dystrybutorom i handlarzom wtórnego obiegu – odnoszę się do idei niesławnego projektu ustawy o otwarciu zasobów autorstwa Panów Powodów. Przypomnę, że zasadniczą rolę w projekcie ustawy pełniła przymusowa kolektywizacja, którą teraz Panowie zarzucają swoim adwersarzom. W pracach nad programem zakupu przez państwo praw do książek uczestniczyli też wydawcy – członkowie Kreatywnej Polski.
Jest jeden stały socjotechniczny passus zawarty w felietonie Panów Tarkowskiego i Ostrowskiego, który wymaga specjalnego skomentowania. O wkładzie państwa w kulturowy zasób, który to wkład ma powodować darmowy dostęp do kultury. Jest to teza najzupełniej nieuprawniona. Pieniądz państwowy niczym się nie różni od prywatnego. Nie zmienia też modelu biznesowego - ceny dzieła, kosztów jego produkcji, promocji i udostępnienia. Czy finansuje te pozycje państwo, czy prywatna firma nie ma znaczenia co do zasady. Ostateczne koszta wszystkich elementów obiegu dzieła mogą być inne w przypadku działań o charakterze „wyższej użyteczności społecznej” niż w przypadku produkcji nastawionej na maksymalizację zysku. Ale czym innym jest racjonalizacja zysku, a czym innym proklamowanie zniesienia własności jako rzekomo niezbędnej dla dostępu do kultury, czym się pracowicie Panowie Ostrowski i Tarkowski od lat zajmują. Proces udostępniania nie może ignorować ekonomiki kultury. Odwracanie od niej głowy jest nieodpowiedzialne i nieproduktywne. P. Alek Tarkowski chwali sukces uruchomienia Programu Rozwoju Czytelnictwa, choć jest on zupełnie inaczej skonstruowany, niż forsowane przez niego rozwiązania z ustawy o otwarciu zasobów. Podobnie jak przywołany program anonsowany przez prezydenta Obamę, który dla zapewnienia dostępu respektuje racje ekonomiczne i - co ważne - zakłada wielomiliardowe inwestycje, o których forsowana przez Panów ustawa milczała całkowicie, jeśli nie brać pod uwagę horrendalnych kosztów stworzenia biurokratycznej machiny rodem z lat 50-tych.
Cieszymy się z radości Alka Tarkowskiego po ogłoszeniu Programu Rozwoju Czytelnictwa. W istocie - sukces ma wielu ojców. Witamy Panów Powodów po nowoczesnej, jasnej i godnej stronie. Chciałoby się, aby częściej niż do tej pory.
Jerzy Kornowicz – kompozytor, promotor kultury i działań na rzecz komunikacji kulturowej